
Timemore Chestnut X - recenzja
-
Timemore chestnut X pojawił się na rynku dobrych parę lat temu. Dzisiaj już trochę ciężej go kupić, choć ciągle w regularnej sprzedaży pozostaje jego tańszy brat - X lite. Do tego młynka mam potężny sentyment, ponieważ w czasie swojej premiery pokazał sporo fajnych rozwiązań, których nie miała konkurencja.
Sercem młynka jest 42mm żarno - o 3mm większe niż w comandante, jednak o kilka milimetrów mniejsze niż w niektórych modelach konkurencji. Nie jest to jednak zwykłe żarno. Jest to pierwsze żarno z systemem spike to cut, który z powodzeniem Timemore stosuje w nowych młynkach, np C3, S3 oraz innych. Dodatkowe ostrza u góry żarna pozwalają sprawniej i szybciej rozdrobnić ziarna. Efekt jest taki że proces mielenia przebiega szybko, oraz wg producenta bez nadmiernej ilości pyłu, choć tego drugiego nie miałem jak sprawdzić. Oprócz żarna, kolejnym game changerem jest system dwustopniowej regulacji grubości mielenia. Dwa ponumerowane pokrętła, na jednym 24 stopnie, na drugim 5, razem dają 120 stopni grubości mielenia, oraz łatwość w powrocie do konkretnych ustawień. Dodatkowym atutem jest składana rączka, oraz prawie zerowa retencja, nawet bez namaczania ziaren. Młynek oferuje rozsądną pojemność 30-35g. Ciekawostka - jego tańszy brat X lite nie ma składanek rączki, oraz ma uboższą, mniej precyzyjną regulację grubości mielenia.
Młynek spędził u mnie ponad rok, mieląc pod wszystko, od espresso po cold brew. Praktycznie nie mogę mu nic zarzucić jeśli chodzi o samą jakość mielenia, bez problemów radził sobie też z espresso, także skok regulacji był wystarczający żeby ustawić espresso pod siebie. Dzięki tej ponumerowanej regulacji łatwo było wracać do ustawień, nie licząc "klików" jak większość kawoszy dookoła. Młynek zapewniał naprawdę niezłą prędkość mielenia, nawet pod espresso wyrabiał się poniżej minuty. Choć od tamtej pory technologia poszła do przodu i przewinęło mi się przez półkę sporo nowszych młynkow, to ten konkretny nadal cenie bardzo wysoko.
Z perspektywy czasu, mając porównanie do konkurencji mogę stwierdzić że jego największym atutem była właśnie ta uniwersalność. Był kompletny, uniwersalny, choć w niczym najlepszy, bo na rynku były młynki które miały większe żarno, precyzyjniejszą regulację, albo dawały czystszą w smaku kawę przelewową. Nie był najlepszy, ale we wszystkim był bardzo dobry. Jedyna rzeczą która mogłaby być zrobiona lepiej była powierzchnia obudowy - była gładka, przez co mimo lekko kwadratowego kształtu czasem obróciła się w ręku podczas mielenia. Nie było to jednak bardzo uciążliwe. Dzisiaj mamy młynki z zewnętrzną regulacją, co jest znacznie wygodniejszym rozwiązaniem, jednak kilka lat temu to rozwiązanie nie było jeszcze aż tak powszechne.
Liczę że Timemore stworzy jakiś model który będzie jego godnym następcą, bo choć pojawił się model S3 który posiada jego żarno, to jednak nie jest on w stanie w pełni wejść w buty Timemore' a X.
-
Timemore chestnut X pojawił się na rynku dobrych parę lat temu. Dzisiaj już trochę ciężej go kupić, choć ciągle w regularnej sprzedaży pozostaje jego tańszy brat - X lite. Do tego młynka mam potężny sentyment, ponieważ w czasie swojej premiery pokazał sporo fajnych rozwiązań, których nie miała konkurencja.
Sercem młynka jest 42mm żarno - o 3mm większe niż w comandante, jednak o kilka milimetrów mniejsze niż w niektórych modelach konkurencji. Nie jest to jednak zwykłe żarno. Jest to pierwsze żarno z systemem spike to cut, który z powodzeniem Timemore stosuje w nowych młynkach, np C3, S3 oraz innych. Dodatkowe ostrza u góry żarna pozwalają sprawniej i szybciej rozdrobnić ziarna. Efekt jest taki że proces mielenia przebiega szybko, oraz wg producenta bez nadmiernej ilości pyłu, choć tego drugiego nie miałem jak sprawdzić. Oprócz żarna, kolejnym game changerem jest system dwustopniowej regulacji grubości mielenia. Dwa ponumerowane pokrętła, na jednym 24 stopnie, na drugim 5, razem dają 120 stopni grubości mielenia, oraz łatwość w powrocie do konkretnych ustawień. Dodatkowym atutem jest składana rączka, oraz prawie zerowa retencja, nawet bez namaczania ziaren. Młynek oferuje rozsądną pojemność 30-35g. Ciekawostka - jego tańszy brat X lite nie ma składanek rączki, oraz ma uboższą, mniej precyzyjną regulację grubości mielenia.
Młynek spędził u mnie ponad rok, mieląc pod wszystko, od espresso po cold brew. Praktycznie nie mogę mu nic zarzucić jeśli chodzi o samą jakość mielenia, bez problemów radził sobie też z espresso, także skok regulacji był wystarczający żeby ustawić espresso pod siebie. Dzięki tej ponumerowanej regulacji łatwo było wracać do ustawień, nie licząc "klików" jak większość kawoszy dookoła. Młynek zapewniał naprawdę niezłą prędkość mielenia, nawet pod espresso wyrabiał się poniżej minuty. Choć od tamtej pory technologia poszła do przodu i przewinęło mi się przez półkę sporo nowszych młynkow, to ten konkretny nadal cenie bardzo wysoko.
Z perspektywy czasu, mając porównanie do konkurencji mogę stwierdzić że jego największym atutem była właśnie ta uniwersalność. Był kompletny, uniwersalny, choć w niczym najlepszy, bo na rynku były młynki które miały większe żarno, precyzyjniejszą regulację, albo dawały czystszą w smaku kawę przelewową. Nie był najlepszy, ale we wszystkim był bardzo dobry. Jedyna rzeczą która mogłaby być zrobiona lepiej była powierzchnia obudowy - była gładka, przez co mimo lekko kwadratowego kształtu czasem obróciła się w ręku podczas mielenia. Nie było to jednak bardzo uciążliwe. Dzisiaj mamy młynki z zewnętrzną regulacją, co jest znacznie wygodniejszym rozwiązaniem, jednak kilka lat temu to rozwiązanie nie było jeszcze aż tak powszechne.
Liczę że Timemore stworzy jakiś model który będzie jego godnym następcą, bo choć pojawił się model S3 który posiada jego żarno, to jednak nie jest on w stanie w pełni wejść w buty Timemore' a X.
Bardzo fajna recenzja, gratuluje @Dawid4792
@Dawid4792 napisał w Timemore Chestnut X - recenzja:
jego największym atutem była właśnie ta uniwersalność. Był kompletny, uniwersalny, choć w niczym najlepszy, bo na rynku były młynki które miały większe żarno, precyzyjniejszą regulację, albo dawały czystszą w smaku kawę przelewową. Nie był najlepszy, ale we wszystkim był bardzo dobry.
Czytając opis mam wrażenie, że Chestnut X jest dobrą propozycją dla początkujących kawoszy. Kawoszy którzy jeszcze nie wiedzą w którą stronę pójdą ze swoimi preferencjami.
-
W ogóle dobrze mieć jeden uniwersalny ręczny młynek
Jak nie na początek, to na wszelki wypadek. Ja w ogóle przerzuciłem się wyłącznie na ręczniaki, że względu na prostotę i bezawaryjność, oraz ze względu na to że mogę mielić o 5 rano nie budząc nikogo