
Magiczny pierwiastek dźwigni
-
Dziś rano podczas przygotowywania kawy na swoim Flair 58 zacząłem się zastanawiać, co sprawia, że większość osób tak sobie ceni kawę z dźwigni, niektórzy przeszli drogę z najwyższej półki cenionych La Marzocco i laboratoryjnych Decent, kończąc na jakimś ekspresie dźwigniowym (tutaj mam w głowie youtubera the real sprometheus)
Moja perspektywa robienia kawy wydaje się oczywista, takie samo sitko, taka sama kawa i ciśnienie, również łatwo można uzyskać tzw. manualną prefinfuzję, ale znaczącą różnicą może być osiąganie docelowego ciśnienia, w moim przypadku zwykle oscyluje maksymalnie w okolicy 6-7 bar, to zdecydowanie mniej niż na klasycznych kolbach, zauważyłem, że podnoszenie ciśnienia do 9 bar coraz bardziej podnosi ryzyko uzyskania kanałowania, dlatego tak naprawdę moja konkluzja sprowadza się, dlaczego ludzie nie bawią się ciśnieniem, a raczej jego obniżenia?
Ludzie często zmieniają dozę, temperaturę, ale wydaje mi się, że mało osób w swoich ekspresach ma szansę oraz testuje nowe zakresy ciśnienia.Tak naprawdę mocno odpłynąłem, ponieważ moje główne rozmyślanie i pytanie dotyczyło, co tak naprawdę sprawia, że dźwignia kojarzy się wszystkim z pewną dozą magii zarówno w smaku jak i samym procesie obcowania z przygotowywaniem kawy.
-
Dziś rano podczas przygotowywania kawy na swoim Flair 58 zacząłem się zastanawiać, co sprawia, że większość osób tak sobie ceni kawę z dźwigni, niektórzy przeszli drogę z najwyższej półki cenionych La Marzocco i laboratoryjnych Decent, kończąc na jakimś ekspresie dźwigniowym (tutaj mam w głowie youtubera the real sprometheus)
Moja perspektywa robienia kawy wydaje się oczywista, takie samo sitko, taka sama kawa i ciśnienie, również łatwo można uzyskać tzw. manualną prefinfuzję, ale znaczącą różnicą może być osiąganie docelowego ciśnienia, w moim przypadku zwykle oscyluje maksymalnie w okolicy 6-7 bar, to zdecydowanie mniej niż na klasycznych kolbach, zauważyłem, że podnoszenie ciśnienia do 9 bar coraz bardziej podnosi ryzyko uzyskania kanałowania, dlatego tak naprawdę moja konkluzja sprowadza się, dlaczego ludzie nie bawią się ciśnieniem, a raczej jego obniżenia?
Ludzie często zmieniają dozę, temperaturę, ale wydaje mi się, że mało osób w swoich ekspresach ma szansę oraz testuje nowe zakresy ciśnienia.Tak naprawdę mocno odpłynąłem, ponieważ moje główne rozmyślanie i pytanie dotyczyło, co tak naprawdę sprawia, że dźwignia kojarzy się wszystkim z pewną dozą magii zarówno w smaku jak i samym procesie obcowania z przygotowywaniem kawy.
@pawel890 napisał w Magiczny pierwiastek dźwigni:
niektórzy przeszli drogę z najwyższej półki cenionych La Marzocco i laboratoryjnych Decent, kończąc na jakimś ekspresie dźwigniowym
Decent pozwala "podrabiać", odtwarzać profile innych maszyn. Jeśli w pewnym momencie ktoś dochodzi do wniosku, że odpowiadają mu profile dźwigniowe to postanawia przesiąść się na oryginał. Znam kilka właśnie takich historii z Decentem i Bianką - użytkownicy doszli do wniosku, że skoro odtwarzają profil dźwigni to nie ma co się silić na kopiowanie jak można mieć oryginał.
@pawel890 napisał w Magiczny pierwiastek dźwigni:
dlaczego ludzie nie bawią się ciśnieniem, a raczej jego obniżenia?
Może dlatego, że regulacja ciśnienia przeważnie jest trudno dostępna? Najczęściej trzeba otworzyć w tym celu ekspres, ustawić nową wartość i sprawdzić efekty. W niektórych ekspresach nie trzeba rozbierać maszyny-wystarczy płaski klucz lub śrubokręt. To nie zachęca do zmiany.
Wyjątkiem jest ECM Puristika w której zastosowano zachęcające do regulacji pokrętło na obudowie. Duży plus dla ECM za to rozwiązanie. -
Widziałem na YT, jak gościu polecał ciśnienie 6 bar. Problem w tym, że nie wszystkie opv da się tak nisko ustawić
-
poza tymi technikaliami, dźwignia dodaje magii do procesu, tak jak ja mam mentalną blokadę przed ekspresami w których pompę startujemy guzikiem zamiast wajchą, tak inni pewnie czują niechęć do E61, a szczytem ich marzeń jest właśnie dźwignia
bo w kawusi liczy się też przyjemność z przygotowania
-
Przesiadłem się z Mary na Flair 58 i w moim odczuciu to był najlepszy wybór:
- nie muszę czekać 40min na nagrzanie
- można łatwo profilować
- ciężko jest zrobić niewypijalnego shota
-
Też używam mini Gaggia na sprężynie. Jest PID. Ekspres szybko się nagrzewa, jest cichy. Przy sprężynie, to nacisnę i mogę odejść robić co innego 🤪
-
Przesiadłem się z Mary na Flair 58 i w moim odczuciu to był najlepszy wybór:
- nie muszę czekać 40min na nagrzanie
- można łatwo profilować
- ciężko jest zrobić niewypijalnego shota
@yendrzei napisał w Magiczny pierwiastek dźwigni:
Przesiadłem się z Mary na Flair 58 i w moim odczuciu to był najlepszy wybór:
nie muszę czekać 40min na nagrzanie
można łatwo profilować
ciężko jest zrobić niewypijalnego shotaDla pojedynczego espresso korzystanie z małej dźwigni zamiast rozgrzewania "smoka" brzmi zachęcająco
-
Pomijając generalny kontekst obcowania z manualnym i bezpośrednim kontaktem z zaparzaniem, bardziej mnie zastanawiało - dlaczego mimo wszystko na dźwigni często jesteśmy w stanie zrobić najlepsze shoty jakie piliśmy.
Ludzie często sobie chwalą proste maszyny jak Cafelat Robot albo Flair 58, już nie wspominam o zaawansowanych dźwigniach. Intryguje mnie czym właściwie jest ten magiczny pierwiastek, co jest faktycznym czynnikiem, który wpływa na ten unikalny smak i jakość kawy. -
Czyli kawa nad morzem z tych mobilnych kawiarni teoretycznie powinna być najlepsza. Gdyby mieli lepsze ziarno
-
Sporo zależy od osobistych preferencji. Części osób bardziej odpowiada profil dźwigni a innym np. płaski profil. Dlatego też przesiadki zdążają się w drugą stronę np. z dźwigni na LaMarzocco Linea Mini / Micra.
-
Oczywiście to nie jest deterministyczne prawo, gdzie każdy kto spróbuję dźwigni to sprzedaje ekspres. Kawa jest po prostu inna, a ja się zastanawiam, co ma największy wpływ na ten proces. Czy chodzi o profil dźwigniowy, czy kontrolowane ciśnienie faktycznie to tak duży faktor?
-
Może to, że niektórym wydaje się że mają "pełną" kontrolę nad procesem zaparzania, przecież trzymają wajchę
Tak na serio nijak ma się to do powiedzialbym "analogowego" robienia szota flairem, czy robotem, gdzie czujesz jaki opór stawia ciastko kawowe i kontrolujesz siłą mięśni, okiem i głową cały proces to coś jakby bardziej "magicznego" takie obcowanie z kawą
Jeszcze jak sam zmielisz w mlynku ręcznym to już stawiamy kropkę nad I. -
W mini Gaggii pomimo, że jest sprężyna, to mogę profilować. Dociskając albo hamując